niedziela, 12 października 2014

はじめに, czyli tytułem wstępu

Od ponad dwóch tygodni jestem w Japonii – kraju, do którego chciałem przyjechać od dawna, a zwłaszcza od jakichś pięciu lat, tzn. od kiedy uznałem, że dotychczasowe studia nie były niestety najtrafniejszym wyborem i postanowiłem zmienić kierunek, aby poznać bliżej Daleki Wschód, w szczególności zaś Japonię. „Everybody wants to go to Japan”, jak śpiewa duet CocoRosie, so here I am :)

Zamierzam spędzić tu najbliższy rok, o ile nie przeszkodzą mi w tym trzęsienia ziemi czy tajfuny ;) Piszę to z przymrużeniem oka, chociaż akurat tydzień temu miałem szansę doświadczyć po raz pierwszy w życiu przejścia tajfunu właśnie. Dla Japończyków był to już osiemnasty tajfun w tym sezonie, a prawdopodobnie w najbliższy wtorek dotrze do nas kolejny… Jeśli nie mieszka się zbyt blisko morza, nie trzeba się  na szczęście ewakuować i można mimo wszystko czuć się bezpiecznie. Oczywiście pod warunkiem, że wiatr nie przybierze ekstremalnie na sile, i że zastosujemy się do zaleceń, aby w ogóle nie wychodzić w tym czasie na zewnątrz. Dokąd zresztą wychodzić, skoro przez cały dzień lub dwa naokoło szaleje ostra ulewa. Cóż, taki klimat, chciałoby się powiedzieć.

Liczę, że w miarę szybko do tego przywyknę (pora silnych tajfunów wkrótce się skończy, gorzej z trzęsieniami…) i jednak co innego będzie zajmowało moją uwagę, bo nie tylko udało mi się zrealizować wreszcie marzenie o podróży do Japonii, ale też przez najbliższe dwanaście miesięcy mogę – czy wręcz mam przyjemny „obowiązek”, wynikający z warunków mojego pobytu – poznawać  tutejszą kulturę picia herbaty! Od strony naukowej zamyka się to w ramach określonego, zaproponowanego wcześniej przeze mnie projektu badawczego (o szczegółach jeszcze napiszę), chociaż korzystając rzecz jasna z okazji, chciałbym przyjrzeć się japońskiej herbacie (głównie szeroko rozumianej sencha, co sugeruje tytuł bloga) w zakresie, którego temat moich badań siłą rzeczy nie mógłby obejmować, tzn. również w tych mocno prozaicznych, codziennych jej przejawach.

Notowaniu moich spostrzeżeń oraz, w pewnym sensie, udostępnianiu ich innym, służyć ma niniejszy blog. Z samym pomysłem pisania bloga o herbacie nosiłem się wprawdzie już od dłuższego czasu, kilka osób też mnie do tego zachęcało, ale jakoś ciągle brakowało motywacji, żeby ostatecznie się zdecydować. Teraz i tutaj wydaje się to w większym stopniu uzasadnione :) Będę starał się przedstawić rzeczy, które raczej nie należą do kategorii „największych oczywistości”, jeśli chodzi o japońską kulturę herbacianą, oraz takie, które rzadko lub wcale nie trafiają do Polski, nawet do zainteresowanych tym tematem herbaciarzy. Spróbuję ponadto, korzystając z lepszego dostępu do wiarygodnych źródeł, przybliżyć nieco historii i wyjaśnić parę nieścisłości czy mitów, na które często można się natknąć, szukając informacji o herbacie japońskiej, np. w Internecie.

Ponieważ jest to jednak tylko prywatny blog, część wpisów będzie zapewne miała bardziej prywatny, luźniejszy (i niekoniecznie herbaciany) charakter. W końcu – o czym nie mogłem nie wspomnieć, mając na uwadze pewne przesympatyczne osoby – relacjonowanie na blogu mojego pobytu w Japonii ratuje mnie wciąż przed założeniem konta na „fejsie” ;) W każdym razie, zapraszam – zarówno znajomych, jak i nieznajomych – do zaglądania, czytania i dzielenia się uwagami. Mam nadzieję, że Was nie zanudzę :)

4 komentarze:

  1. Łiii ^__^ Będę miała co czytać w tej nudnej Anglii :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak tam nudno? ;) Odwiedziliście już jakiś fajny sklep z herbatą?

      Usuń
  2. Super! Bardzo mnie cieszy Twoje pisanie o herbacie mojego życia :)

    OdpowiedzUsuń